Niezapomniany Dracula Francisa Forda Coppoli



Czuję do tego filmu sentyment, choć go właściwie nie lubię.
Skąd ten sentyment? Powody są dwa. Po pierwsze to film mojej młodości i wiąże się z nim kilka wspomnień około filmowych.
Po drugie muzyka Wojciecha Kilara.
Cudowna, wspaniała, którą wręcz uwielbiam.


Historia Draculi to niewyczerpane źródło dla filmowców


Dracula Francisa Forda Coppoli to jedna z wielu wersji historii słynnego hrabiego - wampira.
Przed Coppolą jego historię opowiedziało wielu twórców kina, po nim powstało już mnóstwo następnych. Także parodii.

Najsłynniejszym i bodaj najtragiczniejszym odtwórcą tej roli był Béla Lugosi, który tak związał się czy może został związany przez reżyserów, z rolą słynnego wampira, że u schyłku życia borykał się ze schizofrenią.
A nawet  kazał się pochować w stroju Draculi.
Co ciekawe pochodził z Transylwanii.


W filmie Coppoli w rolę demonicznego wampira wcielił się Gary Oldman.
Jest w tej roli niezwykły.
Demoniczny, odpychający i wzruszający jednocześnie.
Tragiczna postać szukająca po prostu miłości, którą odnajduje i dzięki której dany mu jest wieczny spokój.
Czyli coś, czego właściwie nie szukał, ale za co, w efekcie, jest wdzięczny.

"Dracula" to film o miłości? Oczywiście, że tak


Miłość jest siłą przewodnią całej opowieści.
To
miłość, a dokładniej jej utrata czyni z walecznego bohatera potwora.
To ona sprawia, że potwór odkrywa na nowo uczucia, o których sądził, że dawno ich zapomniał.
To zawiedziona miłość Jonathana sprawia, że z nudnego, odrobinę strachliwego urzędnika zamienia się on w żądnego krwi...potwora.


Film jest wspaniały, pełen rozmachu jeśli chodzi o postać Draculi, jeśli chodzi o warstwę wizualną.
Pełen symboli.
Cudowny od strony muzycznej.

Aktorstwo na najwyższym poziomie


Aktorsko, obok Oldmana, najlepiej, jak dla mnie wypadł oczywiście
Anthony Hopkins. Niewzruszony wobec wszelkich okropności, pełen dobroci, zrozumienia.
Ironiczny, dążący jak taran do celu czyli do unieszkodliwienia Draculi van Helsing.
Strzela tymi swoimi iskrami w oczach i przez chwilę wygląda na niezrównoważonego psychicznie, żeby za moment pokazać się jako wujek dobra rada.


Winona Ryder, kiedy oglądałam film po raz pierwszy, bardzo mi się podobała.
Dziś przy drugim czy trzecim oglądaniu mam wrażenie, że lepiej od niej wypada Sadie Frost jako Lucy.
Jest dużo bardziej wyrazista.

Chociaż właściwie nie ma się czego przyczepić.
Bohaterka Ryder - 
Mina  miała być delikatna, niewinna, dobra.
I taka jest, ale jest też przy tym trochę nudna? Trochę mało wyrazista?

Najmniej jednak trafionym pomysłem w obsadzie jest moim zdaniem Keanu Reeves. Nudny. I tyle.
To swoją drogą ciekawe w przypadku tego aktora. 

Za to Tom Waits, chociaż w epizodzie, świetny.

Film Coppoli jest doskonały.
To prawdziwe kino, które się przeżywa, bo wzbudza emocje, bo jest piękne, zaangażowane.

Tylko, że ja po prostu nie lubię mroku i krwi i stąd moja niechęć z początku wpisu.

Pomimo jednak osobistych niechęci nie sposób nie docenić wielkości tego filmu, który chociaż ma już ponad 20 lat, wciąż jest tak samo niezwykły, świeży i wbijający w fotel, jak w czasach, kiedy powstał.

Komentarze

Popularne posty