Jak w niebie

foto: kadr z filmu


Po tym, co napiszę dzisiaj być może niektórzy uznają mnie za sentymentalną idiotkę, bo wiem, że ten film ma wielu przeciwników.
Uważają, że pełen jest lewackich wtrętów, natrętnego moralizowania i takich tam, a najbardziej drażni ich ostatnia scena, że zacytuję " szmira w najgorszym wydaniu".


Co zrobić mnie "Jak w niebie"Kaya Pollaka się podoba.
Tak, znowu szwedzki film.
Lubię szwedzkie filmy.

To prosta historia i rzeczywiście łatwa do przewidzenia, ale w niczym mi to nie przeszkadzało.
Dlaczego? Dlatego, że poza historiami poszczególnych bohaterów i wszystkich ich razem, perypetiami miłosnymi, trudnymi związkami, rutyną życiową, jest w tym filmie jeszcze coś, dla mnie niezwykle ważnego.

"Jak w niebie" przemawia od mnie najbardziej dlatego, że opowiada o tym, jak bardzo człowiekowi jest w życiu potrzebna możliwość obcowania ze sztuką, nawet przez najmniejsze s.
Opowiada o tym, jaką radość daje tworzenie, że może stać się prawdziwym sensem.

To również film o tym, jak ważne i potrzebne jest bycie we wspólnocie i o tym, że nie zawsze wielki świat daje prawdziwe szczęście.

Kiedy wspominam "Jak w niebie" to zawsze mam dreszcze i wcale nie ze wzruszenia wbrew pozorom, choć to też.
Drżę na wspomnienie wrażenia zimna, jakie jest w tym filmie. To takie czysto fizyczne zimno, śnieg, mróz, zamarznięte szyby i ludzie ganiający po tym śniegu i mrozie w samych swetrach.
Jak dla mnie makabra.

Na usprawiedliwienie mojej wielkiej sympatii dla tego filmu wspomnę tylko, że dostał nominację do Oscara za najlepszy film  nieanglojęzyczny i nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej w dwóch kategoriach:  nagroda publiczności dla Kaya Pollaka, jako najlepszego reżysera europejskiego i dla Stefana Nillsona jako najlepszego europejskiego kompozytora.

To oczywiście nie musi nic znaczyć, ale obejrzyjcie i sami zdecydujcie czy to film dobry czy zły.

Komentarze

Popularne posty