Życie Pi - historia niemożliwa

Foto: kadr z filmu

Bardzo podobała mi się książka "Życie Pi" Yanna Martela.
Czytałam ją z zapartym tchem, choć  prawdziwej akcji w niej jak na lekarstwo.
Wiem, że są tacy, którzy uważają, że jest po prostu nudna.
Mnie się podobała, ale w życiu do głowy by mi nie przyszło, że ktoś może wpaść na pomysł, żeby ją zekranizować.

No, bo jak? Nic tam się przecież nie dzieje.
Chłopak dryfuje po ocenie w jednej łódce z tygrysem. Próbuje przetrwać i myśli.
Okazało się, że można.

Obejrzałam film i jestem po prostu zachwycona. Piękny, wzruszający, głęboki i ani przez jeden moment mnie nie znudził.
No, ale nie ma się czemu dziwić, skoro za ekranizację wziął się Ang Lee, którego nie sposób zaszufladkować, bo każdy kolejny jego film jest inny od poprzedniego, a każdy świetny.
Najbardziej spośród tych, które nakręcił i które widziałam, podobał mi się  "Przyczajony tygrys, ukryty smok", potem "Ostrożnie, pożądanie" i "Rozważna i romantyczna" .
W tej kolejności. Piszę oczywiście o filmach sprzed  " Życia Pi".
Bo "Życie Pi" to dla mnie dzisiaj najlepszy film tego reżysera.
Świetnie poprowadzona narracja,wspaniałe zdjęcia i efekty specjalne, które nie sprawiają wrażenia sztuczności (to moje zdanie), co w tym wypadku wcale nie było chyba proste.
No i przede wszystkim wspaniała gra Suraja Sharma, tytułowego Pi.
O czym jest według mnie ta opowieść rozpoczęta przez Yanna Martela i zobrazowana przez Anga Lee?
O sile i woli przetrwania, o spotkaniu Boga, o współistnieniu świata ludzi ze światem natury, o pięknie i głębokiej wartości życia.
O samotności i o tym, co ona ze sobą przynosi. Nie tyko smutek i strach.
I tak na koniec o tym, że jedną historię można opowiedzieć na różne sposoby. I to ty sam, każdy z nas decyduje o tym, jaką wersję swojego świata pokażemy innym.
Bo każdy snuje swoją własną  opowieść. Świetnie to pokazuje zakończenie filmu.
A żeby się w tym przekonaniu utwierdzić, jeśli ktoś oczywiście ma ochotę, polecam przeczytanie książki dla porównania.

Komentarze

Popularne posty