Koran, przyjaźń, podróż i Omar Sharif



Foto: kadr z filmu

Szczęście dla mnie? Wsiąść w samochód i jechać przed siebie, bez celu, pustymi drogami.
Przypomniało mi się, kiedy obejrzałam film z Omarem Sharifem w roli głównej (kto jeszcze dzisiaj pamięta tego aktora?)


Historia prosta, łatwa do przewidzenia, z morałem. Nic wielkiego, ale dobrze się ogląda takie bajki, które rzadko, ale czasem się w życiu zdarzają - taką mam przynajmniej nadzieję.
Temat trochę nie na czasie przyznam, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń: ataku talibów na szkołę w Pakistanie, działań Państwa Islamskiego i tylu innych historii, które codziennie w nas uderzają.
A jednak film piękny - czy to tylko marzenia?
Bo oto stary, samotny, ale szczęśliwy sklepikarz, dla którego drogowskazem w życiu jest Koran pomaga wyjść na prostą żydowskiemu chłopcu, opuszczonemu przez rodziców i wychowującemu się na paryskiej ulicy.
Punkt kulminacyjny filmu, który na zawsze zmieni życie Momo to podróż w świat dzieciństwa pana Ibrahima.  Samochodem właśnie. Pustymi, rozświetlonymi słońcem, piaszczystymi drogami.
Skromne i proste życie, ale jednocześnie życie w poczuciu sensu i spełnienia, pełne spokoju.
Dla mnie to najlepsza część filmu. Piękne krajobrazy, spokój i mądrości wygłaszane przez pana Ibrahima, które wydają się w tych okolicznościach niezwykłe.
Piękne zdjęcia, wspaniała muzyka  i gra aktorów.

Chociaż "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu" to z pewnością nie jest arcydzieło i zgadzam się w zasadzie z opiniami, że film jest tendencyjny, to jednak uważam, że warto  go sobie zobaczyć.
Bardzo uspokaja i pomaga odrobinkę inaczej spojrzeć na tych dziwnych i strasznych ludzi, których widzimy codziennie w wiadomościach.

Tak dla ścisłości, scenariusz filmu oparty jest na książce Érica-Emmanuela Schmitta.

Komentarze

Popularne posty