Miej zawsze Otwarte oczy
Hospicjum to miejsce, do którego nikt nie chciałby trafić, niewielu chciałoby tam pracować W Polsce na dodatek to miejsce, z którym zawsze są kłopoty, bo wciąż brakuje pieniędzy. Ale okazuje się, o czym nic nie wiedziałam, że hospicjum to także miejsce niezwykłe. Miejsce poza czasem.
Obejrzałam
kiedyś niezwykły film. Dokumentalny.
Film
o francuskim hospicjum im. Jeanne Garnier.
W pierwszym momencie
nie miałam wcale zamiaru go oglądać. Nie należę do wyjątków i
jak większość, staram się nie rozmyślać o śmierci, ani swojej,
ani bliskich.
Zatrzymała mnie jednak pewna scena i nie żałuję,
że zostałam przed ekranem.
Film
jest wzruszający, otwierający oczy, poetycki.
Bo sceny z
dnia codziennego hospicjum przeplatają się z animacją i poetyckimi
tekstami czytanymi gdzieś z tzw. offu.
Co też niezwykłe,
bohaterowie zgodzili się na towarzyszenie kamery w najbardziej
ciężkich, intymnych momentach.
Dla widza to trudne, bo czuje
się trochę jak podglądacz, nie mogąc jednocześnie odwrócić
oczu.
Bo patrzysz na coś, co Ciebie nieuchronnie
czeka.
Patrzysz i widzisz siebie, swoją mamę, swojego tatę i
starasz się wyobrazić sobie tę nieuchronną
sytuację.
W hospicjum nie ma dnia bez śmierci,
codziennie umiera przynajmniej jeden pacjent. Są dni, kiedy umierają
grupami.
Jak mówi w filmie jedna z opiekunek, wygląda to tak
jakby pierwsza osoba zachęcała innych do odejścia. I tak odchodzą
jeden za drugim.
A personel musi z tym żyć. Zawiadamiać
najbliższych, towarzyszyć w pierwszych chwilach smutku.
Ci
ludzie, to ludzie niezwykli.
Nie ma w nich śladu rutyny.
Starają się nie zżywać zbyt mocno ze swoimi podopiecznymi,
właśnie po to, żeby móc później funkcjonować, ale nawiązuje
się między nimi jakaś więź.
Piękne są rozmowy w
tym filmie. Przepiękna jest scena kąpieli jednego z pacjentów,
któremu towarzyszymy zresztą aż do samego odejścia, takiego nawet
całkiem dosłownego, kiedy pielęgniarz wywozi go na wózku przez
drzwi.
Bardzo zachęcam wszystkich do obejrzenia
tego filmu.
Myślę, że szok ustąpi spokojowi, jaki ja
dzisiaj jeszcze odczuwam na jego wspomnienie.
Nie sądzę,
że ten spokój we mnie zostanie na zawsze, strach
przed śmiercią trzeba pewnie pokonywać aż do śmierci,
ale ten film daje taki całkiem inny obraz.
Towarzyszenie
ludziom, którzy wiedzą, którzy tę śmierć w sobie
oswajają, którzy są tacy niesamowicie spokojni, którzy żyją i
cieszą się chwilą, sprawia, że ten spokój się jakoś
udziela.
Podziwiam tych, którzy potrafią z nią żyć na co
dzień i potrafią być w tym tacy czuli, słuchający, dobrzy po
prostu.
Trudno
opisać ten film, trzeba go po prostu obejrzeć, wsłuchać się,
wczuć.
***********************************************************************
Ten
tekst ktoś z Was mógł już przypadkiem przeczytać.
Przeniosłam
go ze starego bloga, którego już nie ma. A ponieważ film jest tak
niesamowity i tak bardzo zapadł mi w pamięć i w serce, chciałam o
nim opowiedzieć tutaj.
Komentarze
Prześlij komentarz