Moje popołudnia z Margeuritte

Foto: kadr z filmu


Kilka wieczorów temu siedziałam zmęczona przed telewizorem i po prostu gapiłam się w niego bezmyślnie. Nie miałam siły wstać i pójść do łóżka, nie miałam siły usiąść do komputera ani przeczytać choćby kawałka książki. Obejrzałam jeden film, nie pamiętam zupełnie jaki. Obejrzałam drugi film, też zupełnie nie wiem jaki. I zaczął się trzeci film " Moje popołudnia z Margueritte".
Warto było siedzieć:-)




Tytuł nie powiedział mi nic, a film z początku wydawał mi się nudny, ale siedziałam dalej.
Kiedy zobaczyłam Gerarda Depardieu, odechciało mi się oglądania jeszcze bardziej, bo w ostatnich czasach nie pałam do niego zbytnią sympatią. Siedziałam jednak - znacie ten stan, można wtedy obejrzeć nawet 'Atak wściekłych pająków na Dzikim Zachodzie'.
Siedziałam, gapiłam się i bardzo się z tego powodu cieszę. Dawno nie widziałam tak optymistycznego filmu. Wraz z upływem czasu moje zmęczenie ustępowało, moja uwaga się wyostrzyła - nie chciało mi się już spać, a przede wszystkim zaczęłam się uśmiechać. I nie przestałam aż do końcowych napisów.
Nie opowiem tu ani kawałka fabuły, bo chciałabym, że ktoś, kto zdecyduje się na obejrzenie tego filmu, miał szansę doznania tego co ja.

W tym filmie właściwie nic się nie dzieje.
Opowiada o życiu zwykłych, mało ciekawych na pierwszy rzut oka ludziach. Robią to, co zwykle ludzie robią - jedzą piją, rozmawiają, schodzą się, rozchodzą, starzeją się, piją znowu i trzeźwieją. Są mało atrakcyjni, żeby nie powiedzieć brzydcy - grubi, zaniedbani...starzy.
Żyją w małym miasteczku, w którym nic się nie dzieje i każdy wie o każdym wszystko.

Brzmi nieciekawie? A jednak ile piękna może być w brzydkich ludziach, jak głęboko przeżywają swoje życie. I jaka ciekawa może być historia bez akcji:)

Na marginesie jeszcze napiszę, że to historia, którą powinni obejrzeć rodzice. Ku przestrodze. Po to, żeby zawsze pamiętali, że to co mówią do swoich dzieci i to, jak je traktują każdego dnia, ma znaczenie.
Mało tego, to kształtuje życie dzieci w przyszłości. To pozostaje w ich duszach, w ich sercach na zawsze. Niby wiadomo, ale w tym filmie to jest niezwykle widoczne, to właściwie jest film o tym.

To jest też film o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany i nikt i nigdy nie jest na straconej pozycji.
To jest też film o miłości i przyjaźni, chociaż nikt o nich nie wspomina ani słowem.
O czym jeszcze jest ten film?

Obejrzyjcie "Moje popołudnia z Margeuritte" Jeana Beckera jeśli jeszcze nie widzieliście i uśmiechnijcie się tak jak ja. 

Komentarze

Popularne posty