Szczęśliwy człowiek?

Foto: kadr z filmu

Jak udało się Małgorzacie Szumowskiej w fabularnym debiucie zgromadzić tylu świetnych aktorów?
Pewnie dlatego, że w momencie, kiedy kręciła "Szczęśliwego człowieka" nie była już tak całkiem nieznana w środowisku filmowym i aktorskim.
A towarzystwo jest naprawdę doborowe: Jadwiga Jankowska - Cieślak, Małgorzata Hajewska- Krzysztofik, Mieczysław Grąbka i młody Piotr Jankowski.



Zacznę od aktorów, bo to na nich, moim zdaniem, opiera się cały film.

Jadwiga Jankowska-Cieślak
wspaniale zagrała zrezygnowaną, nie do końca pogodzoną ze swoim smutnym życiem kobietę, która chyba w gruncie rzeczy zmęczona jest tym, że jej dorosły syn wciąż nie może się od niej oderwać i jest osoba kompletnie niezaradną.

Choroba, która jej się "przytrafia" to w zasadzie coś w rodzaju odskoczni od codziennych kłopotów.
Nie chce umierać, ale w chorobie jakby dopiero jest osobna, wolna?
Uśmiecha się tylko jeden raz. Do małej dziewczynki, z którą w szpitalu odwiedza ją wybranka syna.

Małgorzatę Hajewską- Krzysztofik znam przede wszystkim z teatru. Miałam szczęście oglądać ją wiele razy na deskach Starego Teatru w Krakowie. Uwielbiałam ją i ten jej niesamowity głos.
W filmie widziałam ją może dwa razy, a szkoda, bo to świetna według mnie aktorka.
W "Szczęśliwym człowieku" jest kimś w rodzaju tarczy pomiędzy matką i synem. Wybiera w efekcie matkę. Dobre serce, ciężkie życie i opór wobec rzeczywistości, próba walki o siebie.

Piotr Jankowski jest w tym filmie niesamowicie irytujący jako 30-letni mężczyzna. Bezradny, bez pomysłu na życie, miotający się sam ze sobą i obciążający sobą matkę i swoją wybrankę.
Jest irytujący, ale trzeba to panu Piotrowi policzyć na plus. Zagrał swoją rolę tak, że w pewnym momencie ma się go po prostu dość i chciałoby się krzyknąć: człowieku dość, ogarnij się wreszcie.

No i genialny jako sąsiad, romantyczny, porywczy pijaczyna Mieczysław Grąbka. W sumie epizod, ale jak zagrany!
I wszyscy ci ludzie nie potrafią ze sobą w żaden sposób się porozumieć. Nawet ksiądz, do którego w akcie rozpaczy zwraca się główny bohater, odpowiada jakimś frazesem i ucieka.

Małgorzata Szumowska jest reżyserką, ale i autorką scenariusza "Szczęśliwego człowieka".
Trzeba przyznać filmu ciężkiego. Ciężkiego pod każdym względem. Ciężki jest temat, ciężka atmosfera, ciemne zdjęcia w ciemnych pomieszczeniach biednych czynszowych kamienic. Bieda, trudne relacje międzyludzkie, brak porozumienia, trudność w wyrażaniu własnych myśli i uczuć.

Film dostał kilka nagród, z drugiej strony wielu ludzi twierdzi, że nie da się go oglądać.
Cóż, łatwo nie jest i pani Małgorzata dobrze wiedziała co robi angażując swoją obsadę.
Gdyby role były źle zagrane, rzeczywiście nie dałoby się tego chyba oglądać.
Temat ważny, ale wolimy od takich trzymać się jak najdalej, kiedy nas nie dotyczą.
Myślę jednak, że czasem trzeba zobaczyć do czego może doprowadzić totalny brak porozumienia, żeby móc zawczasu zareagować we własnym życiu.


Komentarze

Popularne posty