Arkadiusz Jakubik inaczej.

Foto: kadr z filmu


No i obejrzałam sobie debiut reżyserski pana Arkadiusza Jakubika zrealizowany w ramach wspomnianego już kiedyś projektu 30 minut.
Prosta historia o miłości. Proszę się nie sugerować tytułem, nie ma tu nic prostego.

To znaczy kanwa całej opowieści jest rzeczywiście prosta: dwoje ludzi spotyka się i coś między nimi iskrzy. Sytuacja oczywiście się komplikuje, ale miłość zwycięża, a przynajmniej tak się wydaje.

To jest proste, ale konstrukcja filmu wcale nie jest prosta i powoduje, że nie wiadomo właściwie co my oglądamy. Czy ekipę filmową, która kręci film, czy opowieść o ludziach, którzy szukają swojego miejsca  i miłości czy w końcu twórców całej historii, którzy wypaleni, próbują jednak stworzyć coś wartościowego. Nie wiadomo kto jest dobry tak naprawdę, kto jest świnia.

Wciąż przeskakujemy od jednej rzeczywistości do drugiej i w pewnym momencie całkowicie tracimy wątek, a film nadal trwa i głosy zza kadru wciąż opowiadają.

Film jest bardzo fajny pod względem formalnym. Wszystko, każdy wątek toczy się w pociągu, pociąg łączy trzy historie w całość, a zamknięcie na małej, ciasnej przestrzeni tylu emocji sprawiło, że jest napięcie i oczekiwanie na jakieś rozwiązanie.Bardzo podobały mi się niektóre ujęcia, zbliżenia twarzy, pokazujące emocje, które bohaterowie chcieli ukryć.Podobała mi się scena końcowa.

Podobała mi się wreszcie gra aktorów, wszystkich bez wyjątku.
Wytrawni kinomani znajdą w Prostej historii o miłości prawdopodobnie wiele cytatów. Ja je widzę, ale nie potrafię umiejscowić, więc się nie wymądrzam.
Niektórzy twierdzą, że to wada tego filmu.Mnie się Prosta historia podobała, choć prawdopodobnie była to trochę zabawa z filmem Arkadiusza Jakubika. Nie jest to według mnie zarzut, a powinien być raczej komplement za jego wielką wrażliwość.

Z całą pewnością jednak ten film nie każdy będzie chciał obejrzeć.

Komentarze

Popularne posty