Jack Nicholson emerytem?

Foto: kadry z filmu


Uwielbiam Jacka Nicholsona. Chociaż niektóre filmy z jego udziałem do arcydzieł nie należą, jak choćby Czarownice  z Eastwick, Wilk czy Lepiej być nie może. Jego aktorstwo bez względu na poziom filmu jest zawsze genialne i na każdym widowisku aktor odciska swój ślad.
Nie widziałam wszystkich obrazów z jego udziałem, może nawet mogę powiedzieć, że widziałam jedynie mały procencik z jego dorobku, swoją drogą czas najwyższy nadrobić zaległości, ale już to, co widziałam wystarczy, żeby wyrobić sobie zdanie.

Bardzo żałuję, że nigdy w całości nie oglądałam Lśnienia, bo z tych fragmentów, które udało mi się zobaczyć, widzę, że jest czego żałować. Na pewno jednak, przynajmniej w najbliższym czasie tego filmu nie obejrzę, bo zwyczajnie należę do osób, które boją się oglądać horrory.
Możecie się śmiać.

Z filmów, które widziałam najbardziej podoba mi się Lot nad kukułczym gniazdem, Pięć łatwych utworów, Lepiej być nie może, ze względu na jego rolę też uważam za niezły. Podobali mi się Ludzie honoru i Czułe słówka. Jednak najbardziej lubię, bo rola Nicholsona w tym filmie była dla mnie zaskoczeniem, film pt. Schmidt.

To film kameralny, tak naprawdę film jednego aktora. Na wykreowanym przez niego bohaterze opiera się cała fabuła.
Prosta, dotykająca zwykłych spraw, o jakich mógłby opowiedzieć każdy z nas, albo każdy z naszych rodziców lub dziadków.
Przejście na emeryturę i pytanie co zrobić z resztą życia. Śmierć bliskiej osoby, próba nawiązania nowej relacji z dorosłą córką, spontaniczna reakcja na wiadomość w telewizji. Próby znalezienia nowego sensu.
No, może samotna podróż przez Stany to pomysł, na który większość emerytów by jednak nie wpadła.

Gdybym nie widziała, to może trudno byłoby mi uwierzyć w to, że Jack Nicholson może zagrać bez tych swoich grymasów: unoszenia jednej brwi, drwiącego uśmieszku w kącikach ust i charakterystycznego spojrzenia spod wpół przymkniętych powiek.
Że może zagrać najzwyklejszego w świecie człowieka, który boryka się ze zwykłymi troskami wieku emerytalnego i nikogo nie uwodzi.
I na dodatek ta rola jest interesująca, wyjątkowa, przykuwająca uwagę. A Jack Nicholson po prostu wzrusza.

Coś takiego może zrobić tylko niezwykły aktor.Nie bez powodu dostał za tę rolę nominację do Oscara, i dostał Złoty Glob dla aktora pierwszoplanowego.
Swoją drogą trzeba przyznać, że w tym filmie miał szczęście do reżysera i współscenarzysty w jednej osobie Alexandra Payne'a i scenarzysty Jima Taylora.
Bo film jest naprawdę znakomity, jak dla mnie.
Gdyby zagrał w nim inny aktor, byłby może nie tak dobry, a na pewno trochę inny, ale tak czy inaczej Schmidt to jeden z lepszych filmów, które w życiu widziałam. Taki bardzo w moim guście.
Jeśli ktoś lubi takie kino, albo po prostu Jacka Nicholsona, to na pewno warto go zobaczyć.

Komentarze

Popularne posty