Dogville

Foto: kadr z filmu


Dlaczego właściwie oglądamy filmy, dlaczego je lubimy?
Zastanawialiście się nad tym?


Co jest ważne w filmie? Szybka akcja, efekty specjalne, oryginalny pomysł na scenariusz, sposób filmowania, gra aktorska?
Po co filmowcy tworzą, a my siadamy przed ekranem?
Jaki jest tego wszystkiego powód?
Jedni z nas wolą dramat psychologiczny, inni kino akcji, jeszcze inni horror, kryminał, komedię.
Co łączy te wszystkie gatunki? Co kryje się za oryginalnymi pomysłami, efektami specjalnymi, pięknymi obrazami i tym wszystkim, co w kinie można zobaczyć?

Człowiek. To człowiek jest w kinie ważny, to o nim opowiada każdy film, to dla niego oglądamy historię opowiadaną przez reżysera. To człowiek do nas przemawia, o człowieku myślimy, jego historię przeżywamy.

Zastanawiałam się nad tym ostatnio przy okazji filmu Larsa von Triera Dogville.
Filmu dziwnego, specyficznego, zupełnie innego niż to, co przedtem i potem oglądałam.
Filmu, którego w pierwszej chwili nie chciałam oglądać, bo jest dziwny, mroczny, niepokojący.
Właściwie można by się zastanawiać nad tym czy to w ogóle jest jeszcze film czy może rodzaj teatru.
Von Trier  przyznaje się do swojej wczesnej fascynacji teatrem telewizji.

Dogville został  jednak zrealizowany jako film, chociaż reżyser wykorzystał minimalne środki do jego realizacji. Właściwie realni są tylko aktorzy, bo reszty nie ma.
Historia rozgrywa się w bliżej nieokreślonej, ciemnej przestrzeni, która rozjaśnia się tylko na chwilę, kiedy opowiada się historia Grace i mieszkańców Dogville. Nie ma scenografii, są tylko umowne, zaznaczone kredą na podłodze granice, jest łóżko, samochód, jakaś łopata, futro Grace.
Reżyser stwierdził, że praca przy tym filmie to była praca, jak w laboratorium, a aktorzy wspominają ją z mieszanymi uczuciami.

Ogląda się ten film również z mieszanymi uczuciami, ale tylko na początku, przez kilka pierwszych minut, zanim człowiek zapomni o swoim zaskoczeniu, pokona niechęć do tej ciemności i ascezy.
Zanim na dobre nie da się w ciągnąć w historię, która przydarza się Grace, Tomowi , Chuckowi i wszystkim innym mieszkańcom dziwnego miasteczka.

I okazuje się, że do tego, żeby wejść w historię każdego z tych ludzi z osobna i w życie ich wszystkich razem, nie potrzeba właściwie nic więcej prócz nich samych. Prócz ich emocji, twarzy, gestów.
Bo to historia o człowieku, o ludziach, o relacjach, o dobru, jakie każdy z nich w sobie nosi i o ciemności, która w każdym z nich się czai. O tym na co stać człowieka, kiedy się boi i wtedy, kiedy otrzymuje jakąkolwiek władzę na innymi. O tym czy potrafimy wybaczać i co robimy, kiedy się boimy.
Zresztą każdy sam musi wysnuć swoje wnioski, bo nie ma tu jednej odpowiedzi.

Myślę, że Dogville jest dobrym dowodem na to, że w filmie najważniejszy jest człowiek, choć więcej takich realizacji prawdopodobnie jako widzowie byśmy nie znieśli.
Jest dowodem na to, że to on, człowiek, jest powodem tych wszystkich lepszych i gorszych, bardziej lub mniej obudowanych w efekty obrazów.

Na pewno oprócz pracy reżysera i twórcy zdjęć fundamentalną zasługę w tym, że to się w ogóle da oglądać, mają aktorzy. Bez nich, bez ich wrażliwości przede wszystkim, ten eksperyment nie mógł się udać.
Mamy tu gwiazdy w osobach Nicole Kidman czy Stellana Skarsgårda, Paula Betany czy Jeremy Daviesa obok aktorów, których pewnie nie często mamy okazję oglądać. I wszyscy bez wyjątku świetnie dają sobie radę. Nie ma wyłomu, tworzą całość, wiarygodną i przerażającą.

Na pewno nie każdy ten film polubi, może nawet nie każdemu uda się go obejrzeć w całości, ale trzeba spróbować. Moim zdaniem to ważny film. Ważny pod wieloma względami.


Komentarze

Popularne posty